poniedziałek, 23 czerwca 2014

174. ostateczne starcie

Idę i wiem, że tak naprawdę nic nie zależy ode mnie. Kontynuacja historii z tego posta.
krem z serka homogenizowanego, ricotty, banana z ubitym białkiem

Zjedzone pod presją, ale i tak pyszne. W końcu inspiracja od mistrzyni kremowych śniadań - Kasi.

17 komentarzy:

  1. Trzymam kciuki!

    OdpowiedzUsuń
  2. Bosko wygląda ten kremik :D
    Powodzenia, kciuki trzymam! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. kremy to ja uwielbiam <3
    powodzenia! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. biało i puszyście, to lubię :)

    http://fitdevangel.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Moim zdaniem blogosfera ma zdecydowanie inną mistrzyni kremowych śniadań. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moim zdaniem ma mistrza ;)

      Usuń
    2. Jak dla mnie, to mistrzów jest kilka :P
      Oblej gościa kwasem - zawsze działa! ;D

      Usuń
    3. Kasia zdecydowanie mistrzynią! ;)

      Usuń
    4. Oj, ja bym też polemizowała. ;) Wypróbowałam jej kilka kremów i cóż... dobre, ale nic szczególnego.

      Usuń
  6. Głowa do góry. Nie daj się pożreć :D Wiara w siebie i to załatwi sprawę, mówię ci. I uśmiech. Nawet do człowieka, który się na ciebie uwziął :)
    Chciałam napisać ,,ale kremowe to śniadanie", ale chyba nie byłoby to zbyt inteligentne xD

    OdpowiedzUsuń
  7. Aksamit.. <3
    Trzymam kciuki!

    OdpowiedzUsuń
  8. Cieszę się, że smakowało! Zresztą to chyba jeden z tych najlepszych kremów :3
    No i mam nadzieję, że dobrze poszło dzisiaj :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Taki krem po prostu nie mógł nie wyjść! :D

    OdpowiedzUsuń
  10. ale u ciebie kremowo! pyszne śniadanie :3

    OdpowiedzUsuń
  11. Kremowe śniadania mają w sobie moc !

    OdpowiedzUsuń