Nie lubię się rano spieszyć! Niby wstałam planowo, ale wybór garderoby na dziś zabrał mi sporo czasu i w efekcie nie zostało go tyle, co powinno na obrzędy śniadaniowe. Mam nadzieję, że ani nie zmarznę ani się nie przegrzeję.
amarantus ekspandowany z mlekiem, pieczonym jabłkiem, bananem i cynamonem
Ale fajne gwiazdki za kursorem latają. Jak czarodziejka się poczułam z gwiezdnym pyłem :D
OdpowiedzUsuńNaczynie królewskie :]
Miłego dnia bez pośpiechu :)
Pierwszy raz widzę tak przyrządzonego amarantusa! Chyb a muszę się skusić :)
OdpowiedzUsuńSmacznie ;))
OdpowiedzUsuńWielbię amarantus całym serduchem :D
OdpowiedzUsuńHaha ja czasem jak stanę niezdecydowana przed szafą... Z godzinę tak potrafię stać i kombinować, aż w końcu włożę najzwyklejsze dżinsy i najzwyklejszą bluzkę :D
Jakie urocze oldschoolowe naczyńko, czyżby jakaś cukierniczka ? :D
OdpowiedzUsuńpysznie;
OdpowiedzUsuńciekawe zastosowanie amarantusa, musze wypróbować : )
OdpowiedzUsuńOj, ja też lubię mieć zaplanowany poranek i czas na wszystko:)
OdpowiedzUsuńTez nie lubie sie spieszyc ze śniadaniem!
OdpowiedzUsuńzabieram się za ten amarantus i zabieram, a zabrać nie mogę :D
OdpowiedzUsuńmuszę sobie na karteczce chyba napisać :D
Muszę spróbować tego amarantusa na mleku, bo samego w sobie bardzo lubię ;)
OdpowiedzUsuńdla mnie pysznie!
OdpowiedzUsuńJa sobie zawsze wieczorem wybieram ubranie, ale mam też wersję zapasową - na inną pogodę :D
OdpowiedzUsuńMuszę spróbować amarantusa!
Nigdy nie jadłam amarantusa, musze spróbować :)
OdpowiedzUsuńŚwietna wersja amarantusa, mam go jeszcze trochę, więc muszę to wypróbować!:)
OdpowiedzUsuń