Niedzielny poranek, jeszcze tydzień temu byłam na wyjeździe, a teraz śniadanko w domu. Pyszne, ale i tak tęskno mi za podróżami. Jakoś nie mogę się w domu zaaklimatyzować...
naleśniki jaglane z pieczonymi jabłkami i imbirem / pieczonymi śliwkami i cynamonem
W moim przypadku byłaby to nieskończona radość, że już w domu jestem ;)
OdpowiedzUsuńMam dylemat do tego, które nadzienie w naleśnikach bardziej mi się podoba :D
Smak pieczonych owoców - najbardziej intensywny :)
OdpowiedzUsuńPotrzeba czasu, Kochana...
Pokazałabyś zdjecia z wyjazdu? :)
OdpowiedzUsuńteż jestem za bo jestem ciekawa jak się bawiłaś na tych dłuuuugich wakacjach :d
UsuńJaglane naleśnioory <3
Nadzienia genialne (:
OdpowiedzUsuńpycha :P
OdpowiedzUsuńZ jaglanymi się jeszcze nie spotkałam, Twoje naleśniki wyglądają na takie delikatne *.*
OdpowiedzUsuńfantastyczne smaki w twoich naleśnikach :) comfort food z samego rana i od razu dzień staje się przyjemniejszy :)
OdpowiedzUsuńTy tam nie myśl o podróżach bo czekam na wspaniałe przepisy! :)
OdpowiedzUsuńmmmm, chyba się skuszę i zrobię dzisiaj na podwieczorek :)
OdpowiedzUsuńNo to obie miałyśmy dziś naleśniki ;] Po tygodniu się nie zaaklimatyzowałaś, a ja po niecałej dobie czuję się już w 99% zaaklimatyzowana ;P No tyle, ze ja krócej wojażowałam :P
OdpowiedzUsuńOj tam, oj tam - w domu zawsze najlepiej ;)
OdpowiedzUsuńKocham takie naleśniki :d
OdpowiedzUsuńW końcu się jakoś znowu przyzwyczaisz, potrzeba jeszcze trochę czasu :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że domowe naleśniki trochę w tym pomogły!
Porwałabym tego śliwkowego!
OdpowiedzUsuńNaleśniki naleśnikami, ale te nadzienia... mmmm... :D
OdpowiedzUsuńte nadzienie *-*
OdpowiedzUsuńPo takiej długiej podróży fakt, można odwyknąć od pewnych rzeczy, ale ja wyznaję zasadę, że nie ma jak w domu! ;d
OdpowiedzUsuńTo się nazywa depresja powakacyjna :<
OdpowiedzUsuńsą poprostu IDEALNE <3 !
OdpowiedzUsuńo rany <3 ale pyszności!
OdpowiedzUsuńSmakowite te naleśniczki :)
OdpowiedzUsuńA ja właśnie powroty do domu uwielbiam :)