Kupiłam czerwone pomarańcze, które wcale nie są czerwone. Czuję się oszukana... Ale niezależnie od koloru pomarańcz, śniadanie było przepyszne. A w towarzystwie smakowało podwójnie.
tosty francuskie z chleba żytniego z pomarańczą, ricottą, suszonymi figami i miodem
A czułaś chociaż różnicę w smaku? :)
OdpowiedzUsuńW towarzystwie jest zawsze najsmaczniej :)
W towarzystwie zawsze lepiej ;))
OdpowiedzUsuńChętnie bym wpadła do Ciebie na takie śniadanko :)
Takie śniadanka lubię, zwłaszcza w towarzystwie ;)
OdpowiedzUsuńFajnie miec kogos na sniadaniu :)
OdpowiedzUsuńNakłaniasz mnie do zrobienie tostów francuskich :D
OdpowiedzUsuńW towarzystwie najlepiej :)
OdpowiedzUsuńJesli to pomarańcza z Lidla (nazywają się moro) to one się dopiero zrobią czerwone. Najpierw będą w centki. Polecam poczekać aż takie się zrobią, bo są przepyszne.
OdpowiedzUsuńMmm. Z czerwoną pomarańczą miałam do czynienia jedynie w napoju Fanta jakieś 100 lat temu, liczy się?
OdpowiedzUsuńBez względu na kolory to śniadanie mnie zachwyciło :)
Przepysznie to wszystko wygląda! ;)
OdpowiedzUsuńCzerwone czy nie, ważne że smakowało :D
OdpowiedzUsuńJa tam nawet czerwonych w sklepie na oczy nie widziałem xd
OdpowiedzUsuńTowarzystwa na śniadaniu to tylko pozazdrościć :)
OdpowiedzUsuńojej kochana moja cieszę się, że ten krem naprawdę Ci smakował :) ja już wyjadłam prawie wszystkie dobroci od Ciebie <3 Został mi jeszcze jeden wypasiony piernik, nie mogę się doczekać kiedy go zjem, bo teraz nie mogę... a codziennie na niego patrzę i oczy mi się świecą *.*
OdpowiedzUsuńnie raz kupiłam czerwone pomarańcze i też nie były czerwone, ale bardzo smaczne *.*
faktycznie czerwone to one nie są :D ale przynajmniej śniadanko niezmiennie pyszne :)
OdpowiedzUsuńdodatek soczystej pomarańczy to strzał w dziesiątkę :)
OdpowiedzUsuńA ja właśnie chciałam kupić czerwone!
OdpowiedzUsuń