poniedziałek, 10 marca 2014

82. o ambicji

Ostatnio na paru blogach natknęłam się w notkach na wzmianki o wygórowanej ambicji, która przytłacza i w ogóle jest nie do zniesienia i tak mnie naszło na przemyślenia. Wiele z Was narzeka, że przez tydzień się uczyło, miała być 5, a jest 4+ - tragedia. Nie zrozumcie mnie źle, wcale Was nie krytykuję. Ja Was po prostu... nie rozumiem! Od dawien dawna wszystko robię "byle było", a z biegiem czasu, zwłaszcza na studiach takie podejście tylko się u mnie pogłębiło. Nigdy nie miałam parcia na oceny, 6 i pochwały wcale mnie nie cieszyły. No i teraz, przez Was / dzięki Wam, zaczęłam się zastanawiać o czym to świadczy? Czy ja nie mam za grosz ambicji? A wiecie, co jest najgorsze? Że, pomimo twierdzącej odpowiedzi na to pytanie, wcale nie czuję się źle i nie zamierzam nic zmieniać. Wy przejmujecie się zbyt niską w Waszym mniemaniu oceną, a ja do dziś nie wiem, jaką miałam średnią na świadectwie maturalnym. Wy czujecie się beznadziejnie przytłoczone, a po mnie wszystko spływa. Pytanie tylko, kto z nas wyjdzie na tym gorzej? Wy - zarywając noce i wolne dni na naukę, wciskając w siebie przeróżne mieszanki energetyczne, czy ja, pozbawiona jakiegokolwiek naukowego celu?
Przepraszam, za taki wywód w poniedziałek z rana i zapewniam, że nikogo urazić nie chciałam. Jeśli macie coś do napisania - piszcie. Chętnie poznam Wasze zdanie na ten temat.
orkiszowy krem marchewkowo-orzechowy z gruszką, chipsami bananowymi i suszoną miechunką

Składniki:
- 3 łyżki płatków orkiszowych
- 70 g tartej marchewki
- 2 łyżki masła orzechowego
- pół szklanki mleka
- dodatki

Wykonanie:
Płatki zalać wodą i zostawić do napęcznienia, najlepiej przez noc. Dodać marchewkę, masło orzechowe i mleko, ugotować, a potem zblendować na jednolitą masę. Udekorować ulubionymi dodatkami.

A teraz lecę do Lidla po Philadelphię z Milką za 4,44. ;) 

14 komentarzy:

  1. a co tu jest do rozumienia? kazdy ma w zyciu inne priorytety i zainteresowania. Ty z pewnoscia przejmujesz sie czyms, co dla kogos innego moze byc blahostka. Nie interesuja cie wyniki szkolne- ok. Wcale nie swiadczy to o Tobie dobrze lub zle.

    OdpowiedzUsuń
  2. każdy ma inny punkt widzenia na życie:) świetne śniadanie:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Chyba naleze do tej grupy o ktorej piszesz i przyznam Ci racje. Masz dobre podejscie i tylko na zdrowie ci to wyjdzie... wydae mi sie ze metody wychowawcze rodzicow robia swoje.

    OdpowiedzUsuń
  4. oba podejścia mają swoje dobre i złe strony, niestety te pierwsze podejście, z zarwanymi nocami często są wynikiem ambicji rodziców i nigdy nie będą sprawiać radości...

    ja po tą milkę jutro się wybieram, mam nadzieję, że jeszcze uda mi się zdobyć chociaż jedno opakowanie! :<

    OdpowiedzUsuń
  5. Złoty środek - umiar. Ze wszystkim. Tylko, że to trudne i niewiele ludzi tak potrafi, bo uwielbiamy się zatracać... Osobiście chciałabym mieć bardziej Twoje podejście, bo dążenie do perfekcji w jakiejkolwiek dziedzinie jest cholernie zgubne :/

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja też jestem mało ambitna więc wiem co czujesz ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja w sumie nie jestem taka ambitna , ale niekiedy tak jest że uczysz się przez cały dzień a pózniej dostaniesz gorszą ocenę :-)
    Dzięki za wiadomość o philadelfi <33333

    OdpowiedzUsuń
  8. Najlepszy jest właśnie środek. Ambicja jest potrzebna, ale nadmiar tylko szkodzi. No i wg mnie ambicję należy dostosować do swoich predyspozycji - jeżeli ktoś jest geniuszem w jakiejś dziedzinie to warto by było, żeby przyłożył się do niej kosztem innych przedmiotów c:

    OdpowiedzUsuń
  9. Wiesz, co powiem tak.. wszystko zależy od osoby. Od tego jakie ona ma przyzwyczajenia. Każdy z nas ma coś, w czym się zatraca. Ja stawiam sobie poprzeczkę bardzo wysoko, doskonale o tym wiem, walczę z tym, ale to nie łatwe. W kilka dni nie zmienię czegoś, co robię od początku szkoły. Przyznaję, że lubię być dobra, może to głupio zabrzmi, ale dążę do tego by być najlepszą, bo to daje mi poczucie, że jestem coś warta. Jak już napisałam walczę z tym. Nie powinno być tak, że to co i ile robię świadczy o mojej wartości, ale nie umiem sprawić, by czuć inaczej. To trudne.
    Zazdroszczę tym, którzy umieją odpuścić. Mi to nie wychodzi.

    OdpowiedzUsuń
  10. Dzięki za info o milcee, jutro lecę do lidla! :D
    a ten krem marchewkowy to świetny pomysł! :))

    OdpowiedzUsuń
  11. Oj znam to zjawisko, o którym piszesz. Dzisiaj dostałam 4 ze sprawdzianu z fizyki i było coś typu: Co?! Tylko 4?! Jak to jest możliwe?! Przyznam, że nie jestem z tego dumna, ale też raczej tego nie zmienię. Po prostu lubię być najlepsza, lubię czuć, że coś wielkiego osiągnęłam, a jak zawiodę samą siebie to czasem mam nawet płacz mi się nasuwa. Stale porównuję się z innymi. Ale to chyba nie jest powód do zadowolenia. Czasem chciałabym mieć tak jak ty :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Wiadomo , często dobrze jesli się jest ambitnym , ale też staje się to złe kiedy nasze ambicje biorą góre i zaczynają po prostu byc nie normalnie duze.Czasem trzeba sobie dac to wytchnienie i masz racje nie patrzec na ocene ktora nas nie zaspokaja tak jak by sie swiat zawalił.Podsumowując masz racje dobrze jest byc ambitnym , ale nie przesadzajmy :) Pyszne sniadanko tak btw <3

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja się średnio ocenami przejmuję, chyba wręcz trochę za mało. Ale raczej w porządku mi idzie i nie za wiele ambicji posiadam w tej dziedzinie.

    Podoba mi się ten krem : )

    OdpowiedzUsuń
  14. zacznę od kremu - jest bajeczny! cudowny, no! <3
    no i amibicja... trafiłaś na bardzo wazny dla mnie temat. też studiuję i naprawdę jest to typowe studiowanie od sesji do sesji, byle przetrwać. maturę zdałam śpiewająco, ale nie dlatego, że zarywałam noce na uczeniu się, ale po prostu była banalnie prosta. nigdy nie miałam ambicji do podejmowania jakiś dodatkowych wyzwań w szkole, konkursów, fakultatywnych zajęć. a z blogów mam wrażenie, że wszytskie nastolatki uczą się dniami i nocami, chodzą na jakieś kościelne rekolekcje, czy tam adwenty i w ogóle tak.. nie wyobrażam sobie takiego dorastania, bo ja w tym czasie wolałam szaleć. i mi zostało. i nie żałuję! ;)

    OdpowiedzUsuń