Mąka kasztanowa. Uwielbiam! Tak samo jak płatki kasztanowe, krem kasztanowy, a przede wszystkim ciepłe, pieczone kasztany. Niezależnie od ceny, naprawdę warto się w któryś z tych specjałów zaopatrzyć.
naleśniki z mąki kasztanowej z ricottą, malinami, kremem kasztanowym, płatkami kasztanowymi i truskawkami
Wracając do tytułu dzisiejszego posta: wczoraj dokonałam straszliwej zbrodni. Wielkanocny zajączek Lindt właściwie niczym nie zawinił, a i tak stał się ofiarą. Na moje usprawiedliwienie napiszę tylko, że i tak zbliżał się jego koniec - termin ważności. ;)
z mąki kasztanowej wychodzą niezwykle smaczne placuszki czy naleśniki, sama się o tym przekonałam! a jeśli chodzi o kasztany to gdybym miała możliwość co chwila bym się nimi zajadała :)
OdpowiedzUsuńTakich naleśników jeszcze nie jadłam, ale chętnie bym spróbowała :)
OdpowiedzUsuńMnie - jako, że jestem naleśnikową ofermą - zawsze zachwycają wszystkie ich rodzaje :) Tak samo jest z Twoim pysznym śniadankiem :D
OdpowiedzUsuńPieczone kasztany od zawsze mnie ciekawiły :)
OdpowiedzUsuńJeszcze nigdy nie probowałam, kasztanów a tyle ciekawych przepisów już z nimi widziałam, gdzie można je dostać w Polsce ?
OdpowiedzUsuńSame kasztany można czasem upolować w: Kauflandzie, Tesco czy Almie. Jeśli zaś chodzi o mąkę czy płatki, to najlepiej udać się do jakiegoś sklepu ze zdrową żywnością.
UsuńDziękuję za wskazówki!!! :)
UsuńA mój zajączek jeszcze stoi. Ale jest po przejściach. Jak nie zapomnę, to jutro przedstawię po krótce (na zdjęciu) jego historię ;D
OdpowiedzUsuńMuszę zrobić koniecznie naleśniki z tej mąki. Ale kremowi mówię nie :P
Ciekawe! Nie miałam jeszcze okazji jeść kasztanów, ale wszystko przede mną :D
OdpowiedzUsuńDziś również jadłam naleśniki, ale takie całkiem zwykłe, z serem - pyszne :-)
Uwielbiam mordować takie zajączki haha :D
OdpowiedzUsuńNaleśniki wyglądają przepysznie! Narobiłaś mi na nie ochoty! Z racji tego, że są wakacje może uda mi się je zrobić ^^
OdpowiedzUsuńpaulaa-bloog.blogspot.com
muszęmuszęmuszę kiedyś spróbować kasztanów!
OdpowiedzUsuńtaką zbrodnię w 100% Ci wybaczam (a nawet bym się do niej dołączyła haha) :D
Nigdy kasztanów, ani żadnych ich wyrobów nie kosztowałam. Jestem ciekawa jak smakują! :D
OdpowiedzUsuńja jestem dziwna, bo nie lubię kasztanów, ale wszelkie wyroby z kasztana już tak ;)
OdpowiedzUsuńZ tych wszystkich wyrobów tylko mąki kasztanowej próbowałam i muszę przyznać, że jest genialna :3
OdpowiedzUsuńNaleśniki z niej to musiało być coś! :)
A ja kasztany mam w swojej szafce kuchennej od Lutego, bodajże i do tej pory ich nie zrobiłam :P
OdpowiedzUsuńJadłam kiedyś krem kasztanowy i był obłędny, więc pewnie i mąka by mi zasmakowała :3
OdpowiedzUsuńBiedny zajączek :o
królikożerca :D zaraz dzwonię po policję! za dobrze ci z tymi kasztanami :3
OdpowiedzUsuńmogłaś ostrzec na początku,że post zawiera drastyczne obrazy, biedny zajączek :(
OdpowiedzUsuńsmak kasztanów jeszcze przede mną :)
a ja nie mam nic kasztanowego :,!
OdpowiedzUsuńpodziel się! :D
biedny króliczek! :D
Nalesniki są mega <3! Ostatnio własnie widziałam płatki z kasztanów :)
OdpowiedzUsuńja jeszcze nie spotkałam się niestety z przetworami z kasztanów...:(
OdpowiedzUsuńale myślę ,że była to słodka zbrodnia :)
Kasztany kocham , mąkę uwielbiam ale płatków i kremu jeszcze nie próbowałam ;)
OdpowiedzUsuńTe naleśniczki to ci piękne oj piękne wyszły *.*
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń