Napompowałam kółka w rowerze, ubrałam się w legginsy i wygodną koszulkę, spakowałam butelkę wody, zapięcie, okulary przeciwsłoneczne, odkluczyłam drzwi, chwyciłam rower i... flak! No przecież pompowałam! No więc zrobiłam to jeszcze raz, poczekałam i znowu flak! No i z jazdy nici. Musiałam się zadowolić spacerem, owszem, przyjemnym, ale już się nastawiłam na rowerowanie. Najgorsze jest to, że nie wiem, jak się zabrać za wymianę dętki teraz, bo nigdy tego nie robiłam! :)
budyń waniliowy z otrębami owsianymi, jogurtem naturalnym, bananem, gruszką, mini biszkoptami, kremem kasztanowym i wiórkami białej czekolady
*Jestem bardzo tolerancyjna.*
Ojej współczuję ci bardzo, bo ja miałam wczoraj podobną przygodę , tylko ja ruszyła , ale za 5 min nadeszła burza i niestety musiałam się wrócić :(
OdpowiedzUsuńBardzo kusicie mnie tym budyniem, chyba sama sobie niedługo zrobię :D
Oj kochana, ewidentnie nie było Ci dane. Ale spacer wg mnie jest dużo lepszy od roweru :D
OdpowiedzUsuńFajnie wygląda ten budyń, napakowany porządnie :D
Możesz podskoczyć do jakiegoś rowerowego :)
OdpowiedzUsuńTo się nazywa 'złośliwość rzeczy martwych' ;p
OdpowiedzUsuńBudyniowe dodatki wspaniałe <3
Jak słodko! :)
OdpowiedzUsuńja tak kiedyś do sklepu chciałam pojechać...ty chociaż miałaś pompkę i jakąś szansę na podróż :D mini biszkopciki wyglądają genialnie :D
OdpowiedzUsuńkurdę ale pech :( Sniadanie jest cudowne *.*
OdpowiedzUsuńBudyń, pysznie! Ten krem kasztanowy mnie jeszcze zaciekawił.
OdpowiedzUsuńA co do dętki to mój tata się zna na rowerach - może go spytać? : )
Również dlatego nie lubię rowerów, rolek, hulajnóg itd. Najlepsze i najbardziej niezawodne są własne nogi ;D
OdpowiedzUsuńA śniadanko wypasione :]
Myślałam, że te biszkopciki to takie przekąski dla gryzoni ;P Kiedyś chomikowi kupowałam, całkiem smaczne to było xD
Urzekły mnie te mini biszkopciki na tym budyniu! :)
OdpowiedzUsuńA z rowerem kiedyś miałam podobną sytuację. Grrr, nienawidzę tego.
Jeśli chodzi o takie techniczne sprawy, to zawsze idę błagać tatę o pomoc :D
OdpowiedzUsuńzłośliwość rzeczy martwych...ale może uda Ci się jakoś z tym uporać, zawsze można poprosić o pomoc ;)
OdpowiedzUsuńMój rower też często mi takie psikusy plata ;)
OdpowiedzUsuńhehe, rzeczywiście miałaś pecha!
OdpowiedzUsuńten budyń to jakieś cudo! *-*
"Zakluczyć" - zawsze mnie to słowo bawiło :D
OdpowiedzUsuń