Niby jestem na studiach dziennych, ale przez to, że dwa dni zaczynam popołudniu i kończę wieczorem, mam wrażenie, że wylądowałam na wieczorowych. Nie lubię takiego planu. Cały dzień w zasadzie zmarnowany na sprawdzanie czy już pora wyjść z domu. Ale plus jest taki, że mam wolne dłuuugie poranki. I dzisiejszy zamierzam wykorzystać na przyjemności. Zresztą to samo tyczy się południa i wczesnego popołudnia. No a potem uczelnia...
wegański chlebek dyniowy z daktylami i migdałami, podany z duszonymi śliwkami
Ostatnio taka moda na weganizm, więc i ja się wpasowuję. :D
Udanego tygodnia! :)
mmmm idę zjeść śniadanie, bo się głodna zrobiłam!
OdpowiedzUsuńwszyscy przekonują mnie do duszonych śliwek :)
OdpowiedzUsuńDwa lata temu też miałam na drugą zmianę i pamiętam te długie poranki kiedy mogłam poczarować w kuchni :) za to im więcej miałam czasu, tym dłużej się zbierałam i ciągle się spóźniałam :P dyniowy! Wiem, jaki był dobry ten chlebek :)
OdpowiedzUsuńPrzez oszczędność także przez dwa lata miałam wykłady z wieczorowymi i niestety trzeba było siedzieć od wieczora. W tym roku podobnie :P Więc znam ten ból :]
OdpowiedzUsuńNiektórzy to nazywają modą, a może raczej jest to potrzeba?
OdpowiedzUsuńTaki plan niezbyt by mi podpasował xd Jednak wieczorem jestem mniej produktywny ;)
nigdy nie zrozumiem zajęć popołudniowych, komu się chce kiblować do wieczora w robocie? no komu? współczuję trochę, chociaż z drugiej strony dzisiejszym ciachem pokazałaś, że te dłuższe poranki można wykorzystać w naprawdę piękny sposób:)
OdpowiedzUsuńWspółczuję :/
OdpowiedzUsuńJak pysznie :) Zmiany popołudniowe są masakryczne niby można myśleć że rano się wyśpimy jednak wygląda to zupełnie inaczej :/
OdpowiedzUsuńWeganizm górą!!!
OdpowiedzUsuńUwielbiam wegańskie wypieki :D
OdpowiedzUsuń