Czaiłam się na nie od dawna, ale trochę się obawiałam procesu przygotowania. Ale wczoraj wieczorem zalałam kaszę wodą i klamka zapadła! A dzisiaj... po prostu się udało! A skoro poniedziałek rozpoczęłam takim sukcesem, to cały tydzień musi być pomyślny, nieprawdaż?
naleśniki z samej kaszy gryczanej z budyniem waniliowym, truskawkami, malinami i czereśniami
Składniki: (na dwa naleśniki)
- 40 g kaszy grycznej
- 100 ml wody
Wykonanie:
Wieczorem kaszę zalać zimną wodą. Rankiem dnia następnego odlać wodę i dolać 100 ml świeżej. Dobrze zblendować. Wylać ciasto na patelnię, cierpliwie czekać aż się z jednej strony dobrze usmaży i przewrócić na drugą. Powtórzyć z drugim naleśnikiem.
haha, ten post daje mi wiarę, że może i mi uda się kiedyś zrobić naleśniki ,,bez jajka". póki co wrodzona skromność (:P) bierze górę
OdpowiedzUsuńZgadzam się - tak dobrze zaczęty poniedziałek wróży i cały tydzień :)
OdpowiedzUsuńJa też długo zabierałam się do tych naleśników, ale jak później się okazało wychodzą mi lepiej niż te tradycyjne wegańskie :d
bardzo smacznie rozpoczęty tydzień, cieszę się, że udało Ci się je usmażyć - wyglądają świetnie! :)
OdpowiedzUsuńMusiały być pyszne!
OdpowiedzUsuńpolarois.blogspot.com
Jestem takim antytalentem, że pewnie moje wyglądałyby jak szwajcarski ser :)
OdpowiedzUsuńTruskawki, maliny i czereśnie to niezawodne połączenie :D Ja też bardzo długo zwlekałam z tymi naleśnikami a okazały się być pyszne i proste w obsłudze :)
OdpowiedzUsuńTe naleśniki w moim wykonaniu nie ujrzały światła dziennego, bo od razu wylądowały w koszu. Nic z tego nie wyszło. Pozazdrościć takiej ręki do nalesników tylko xD
OdpowiedzUsuńUwielbiam je ;) To wspaniałe, że tylko z dwóch tak pospolitych składników można przygotwać takie pyszne danie ;)
OdpowiedzUsuńdaj przepis ?
OdpowiedzUsuńpodlinkowany w pierwszym zdaniu pod "nie". :D
UsuńBędę musiała je zrobić, bo wyglądają pysznie :)
OdpowiedzUsuńWygląda bardzo apetycznie i smacznie :)
OdpowiedzUsuńTe naleśniki muszą być cudowne! szkoda, że jestem naleśnikowym antytalentem i zeskrobuję je z patelni zamiast obracać...
OdpowiedzUsuńUwielbiam je - zawsze wychodzą przepysznie! :D
OdpowiedzUsuńone są świetne!
OdpowiedzUsuńkocham je właśnie za prostotę! A pamietam jak sama się cieszyłam jak i mi wyszły :D
OdpowiedzUsuńHaha, szczerze mówiąc, to są jedyne naleśniki, jakie mi naprawdę wychodzą! :D
OdpowiedzUsuńZazdroszczę, bo moje pierwsze gryczane były kompletnym niewypałem :/
OdpowiedzUsuńEh...zazdroszczę Ci malin, ale u mnie kosztują na razie więcej niż łzy Jezusa :c
Wow! wyglądają pięknie :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie poranne sukcesy owocują sukcesywnym dnie :D
OdpowiedzUsuńO nie, u mnie one wyszły fatalnie! Podziwiam! :)
OdpowiedzUsuńCieszę się że okazały się udane :)
OdpowiedzUsuńzazdroszczę, u mnie niestety bez powodzenia z tym przepisem :<
OdpowiedzUsuńDzięki za komentarz!
OdpowiedzUsuńA co do Superstarów to rzeczywiście wróciły do łask i to w wielkim stylu! :D
Ładnie Ci wyszły. :) Chyba zaryzykuję i też spróbuję zrobić. ;)
OdpowiedzUsuń